copyright © http://www.dziennikteatralny.pl 2022
Są książki poetyckie, które zawierają wiersze o różnym charakterze, starające się ją ubrać w mniej lub bardziej poukładaną całość. Są książki poetyckie, które od samego początku są tworzone z określonym zamiarem i określoną historią. A „Punk Ogito”? On po prostu wyszedł na miasto.
Oczywiście nawiązanie do „Pana Cogito” Zbigniewa Herberta jest tutaj widoczne aż nazbyt. Pytanie tylko, co z tego wynika? Czy nie jest to postawione na wprost na zasadzie kontrastu. Bo przecież przesłanie Pana Cogito mówi wzniośle o pewnego rodzaju heroizmie i kończy się jednym z bardziej znanych wersów w poezji polskiej „bądź wierny i idź”. A Punk Ogito, po wyjściu na miasto, wraca i żegna się z nami słowami „poczułem, że tonę / chwyciłem więc / za brzytwę”.
Kazimierz Kyrcz przedstawia nam swój obraz jednodniowego życia tytułowego Punka Ogito. Od świtu do zmierzchu. Ale jego dzień wcale nie jest ani najlepszy, ani radosny. Ów tomik czyta się jak książkę i historię jednego człowieka. Owszem można także ubierać każdy wiersz z osobna, ale nie wydaje się, by taki był zamysł autora.
Walka o wolność, prawdę, dobrą zabawę. W świecie neonowych reklam i walki o każdy grosz może być ciężko. Jednak Punk Ogito ma odrobinę nadziei, gdy znalezioną w kontenerze klatkę ze świnką morską (patrząc na współczesne realia, poprawnie należałoby napisać kawia domowa – ale czuć tutaj oczywisty zgrzyt) kładzie na widoku „z nadzieją / że może znajdzie się / inny / weźmie i zadba”. Nadzieja niemal naiwna w dobie dzisiejszego konsumpcjonizmu. Ale jednak nadzieja... Znajdziemy tutaj również odwołania do podstawowych wolności człowieka. Bo jak zauważa Punk Ogito „wpajany ludziom od dziecka / przymus trafnych wyborów/ pozbawia ich prawa do błędów”. Dlatego też sam specjalnie gubi się w łazience.
Punk Ogito jest outsiderem. Nie zakochał się do tej pory. I najwyraźniej nie zamierza. Niepozbawiony ironii i czarnego humoru napotyka na starym cmentarzu ostrzeżenie by „w niewłaściwym momencie / nie zakochał się bez pamięci/ bo stracisz głowę / i nieszczęście gotowe”.
Nie brakuje tutaj także odwołań do altruistycznego heroizmu. To jednak nie jest dola Punka Ogito. Bo przecież „mógłby się przyznać / choć nie miał do czego / mógłby powiedzieć/ jestem winny”. Ale tutaj wygrywa zwykły prosty odruch – strach. Podstawowe prawo – wolność wyboru.
Spędzamy w świecie Punka Ogito niewiele czasu. Jedynie cały dzień. Wydawać by się mogło – prosty i szary. Nie ma uśmiechu. A jeśli już jest to więcej w nim smutku niż radości. Czy rzeczywiście nasze życie wrzucone w bezlitosne trybiki różnych zależności i obowiązków jest całkowicie pozbawione wolności wyboru? Zapewne Punk Ogito powinien z tym walczyć. Ale on woli odpocząć „od widoku śmierci i śmieci / splatających się ze sobą / w coraz dłuższe warkocze”. Jak blisko mają do siebie te dwa określenia, prawda?
Podsumowanie dnia w żaden sposób nie jest pozytywne. Tak jak współczesny świat. Wystarczy wyjrzeć za okno. Okazuje się, że najbliższą przyjaciółką Punka Ogito jest depresja – „są zgraną parą / w tym roku / wypadają im / srebrne gody”.
Tutaj nie ma nadziei. Jest egzystencja. I pomimo szczytnych wolnościowych idei, szary dzień zabija wszystko. U Herbata był heroizm niepozbawiony sensu. U Kyrcza brak jest heroizmu – mimo że idee wydają się słuszne, nie ma kto ich realizować. Pozostaje jedynie brzytwa.
„Punk Ogito” Kazimierza Kyrcza nie jest dla każdego. Można go przeczytać raz i odłożyć. Można jednak do niego wracać. Można go przeczytać jak powieść. Można też podejść do niego nieco ironicznie, bo rzeczywiście wydaje się, że w wielu wersach wypływa ów gorzka ironia ze świata i szarości dnia. Niemniej, nie można obok Punka Ogito przejść obojętnie.
Bartosz Konopnicki
Kazimierz Kyrcz Jr Punk Ogito – http://www.wforma.eu/punk-ogito.html