Rozjeżdżały się myśli, wspomnienia, rozjeżdżała się rzeczywistość albo to, co brałem za rzeczywistość, od dawna, niezauważenie, bez definiowania, tak, jak teraz, może też mylnie, z potrzeby, żeby nie stracić resztek zaangażowania w życiu w życie, znaleźć sposób na nie.
Nie było mnie bez zapisywania, obrazowania swoich myśli, uczuć, zdarzeń pociągniętych w wyobraźni. Myśli zdradzały, uczucia gubiły między ludźmi, nie dawało się żyć, nie będąc niczego pewnym, nie będąc pewnym, czy się jest samemu dla siebie. Dopiero znalezienie formy dla swoich myśli i uczuć, poza sobą, w fakcie, w przedmiocie, w momencie zobaczenia, odczucia tego, że skończone – dało mi, oddaje mi do teraz mnie samego. Bez zapisywania i obrazowania nie ma mnie. Jestem, kiedy mówię nad słowami czy obrazem „skończone”. Wtedy zamknięcie świadomości wydaje się miłe.
© Grzegorz Strumyk