Karol Samsel Autodafe 8
Karol Samsel Autodafe 8
Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy
Edward Balcerzan Domysły
Henryk Bereza Epistoły 2
Roman Ciepliński Nogami do góry
Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3
Anna Frajlich Odrastamy od drzewa
Adrian Gleń I
Guillevic Mieszkańcy światła
Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra
Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji
Zdzisław Lipiński Krople
Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden
Tomasz Majzel Części
Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła
Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta
Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu
Karol Samsel Autodafe 7
Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III
Marek Warchoł Bezdzień
Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane
Mimo ciemnego już wieczora to wciąż dopiero początek aktywności Włochów w pochłanianiu jedzenia. Widać to na ulicy – jeśli nie gadają przez telefon lub nie palą, to jedzą, jedzą. Wchodzimy do ciasnego, rozwidlającego się pomieszczenia, najczęściej wąskiego jak kiszka myszy, i niemal natychmiast obsługuje nas dość obcesowo carabinieri od czyszczenia stolików i przyjmowania zamówień na jedzenie. W pewnej odległości od nas siedzi za pulpitem szef i intensywnie pisze w pomiętym kajecie. Zerka, pogania, dogląda. Za jego plecami przy piecu uwijają się kucharze i kelnerzy. Ich krągłe jak baloniki brzuszki trzęsą się i podskakują. Najpierw mezzo litro vino rosso i przystawka, a potem pizza. Smakuje ciasto dobrze wypieczone, gorzej z przyprawami – tego byle kucharz, nawet italski nie zrobi, tu trzeba artysty. Ciasto wynagradza wszystko: kruche i delikatne jak opłatek. Ciało grzesznego Jezusa.
Sobota, 23 listopada 2013 (2)