Karol Samsel Autodafe 8
Karol Samsel Autodafe 8
Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy
Edward Balcerzan Domysły
Henryk Bereza Epistoły 2
Roman Ciepliński Nogami do góry
Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3
Anna Frajlich Odrastamy od drzewa
Adrian Gleń I
Guillevic Mieszkańcy światła
Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra
Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji
Zdzisław Lipiński Krople
Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden
Tomasz Majzel Części
Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła
Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta
Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu
Karol Samsel Autodafe 7
Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III
Marek Warchoł Bezdzień
Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane
7 września, 5
Szybko do hotelu, żeby się przebrać, odświeżyć. Po kwadransie znów na uniwersytecie. D. organizuje lunch z dwiema Rosjankami. Dyplomatycznie odświeża swoje wcześniejsze pytania, prośby o intensyfikację współpracy. Mimo fatalnej sytuacji ogólnej i narastającej fali podejrzeń, oskarżeń D. widzi wciąż szanse na kooperację naukową. Po niespełna godzinie espresso w Петер Пуш tym razem z dwojgiem młodych Rosjan. D. niezmordowany dyplomata zachęca do przyjazdu. Żegnamy się serdecznie i wstępujemy na chwilę do hotelu. O 18 mają przyjść dwie Rosjanki i zabrać nas na spektakl Kontrabasista grany w tutejszym teatrze kameralnym.
Idziemy we czworo przez narastający chłód. Jakimiś podwórkami leziemy naprzeciw buszującym w śmietniku psom. Mijamy centrum sushi, potem szpaler starych kobiet handlujących warzywami. W końcu teatr. Skromny hall z różnymi ludźmi jak przechodnie. Zaniedbanie i skromność, oczy spuszczone, oczekujące. W głównym hallu, nad wejściami prowadzącymi na widownię, uśmiechnięte piękne młode portrety całej trupy teatralnej. Na końcu wiszą stare kobiety. Dzwonek. Wchodzimy, siadamy, oglądamy. Monolog chodzi poza moją uwagą. Scenografia rozciągnięta czerwonymi taśmami, które przepinają aktor i towarzysząca mu biało-czerwona pląsawica. Rąbek delikatnych majtek przebija przez obcisłą sukienkę. Ślad koronki przyciąga moją uwagę i myśl. Pozaerotyczny spacer do życia pląsawicy, która przecież piękna nie jest. Grube uda, niezbyt kształtne łydki, krasna szarość na ustach. A obok tego idzie wysiłek aktora. Wychodzi mu łzą na oko jedno i drugie, na kontrabas i na inne rekwizyty. Po godzinie wszystko cichnie, światło szarzeje. Klaskanie idzie przez słabo zapełnioną salę niegromko. My idziemy, wychodzimy. Ciemność na zewnątrz i moje zmęczenie. Rosjanki żegnamy po kolei – jedną najpierw przed centrum handlowym z neonami.
© Maciej Wróblewski