Budzę się. Bury przedświt. Leżę i czekam, aż światło zróżnicuje przedmioty. „Rzeczy są różnicami, które spostrzegamy”… Ależ tak: to poróżnienie, a nie pojednanie umożliwia nam ogląd realnego świata. Niezgoda buduje, a zgoda rujnuje! (gdy uznać ją za proceder zacierania czy rozmywania kontrastów). Zaczynam w myślach szkicować wiersz, dla którego mottem będzie tamto właśnie zdanie z Goethego: „Rzeczy są różnicami, które spostrzegamy”:
RZECZY SĄ RÓŻNICAMI
„Rzeczy są różnicami, które spostrzegamy”.
Goethe
Rzeczy są różnicami, które spostrzegamy;
okno jest niepodłogą, niedrzwiami, nieścianą;
my jesteśmy nie wami, oni są nie nami.
Rzeczy są różnicami, które spostrzegamy.
Rozziew, obcość i kontrast: oto jak się mamy
w tym świecie dysharmonii, gdzie nam żyć kazano.
Rzeczy są różnicami, które spostrzegamy;
okno jest niepodłogą, niedrzwiami, nieścianą.