nowości 2025

Maria Bigoszewska Gwiezdne zwierzęta

Jan Drzeżdżon Rotardania

Anna Frajlich Pył [wiersze zebrane. tom 3]

Tomasz Hrynacz Corto muso

Jarosław Jakubowski Żywołapka

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Bogusław Kierc Nie ma mowy

Andrzej Kopacki Agrygent

Zbigniew Kosiorowski Nawrót

Kazimierz Kyrcz Jr Punk Ogito na grzybach

Artur Daniel Liskowacki Zimno

Grażyna Obrąpalska Poprawki

Jakub Michał Pawłowski Agrestowe sny

Uta Przyboś Coraz

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

Karol Samsel Cairo declaration

Andrzej Wojciechowski Nędza do całowania

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

PISMO SZYBKIE, Życie snów. Ptaki

2019-09-11 20:16

Jestem w staroświeckim domu, w wieży, wielu sąsiadów wychyla się z wysoka przez poręcz kręconych schodów i patrzy w dół, zaglądają do eleganckiego mieszkania na parterze, które jest otwarte i widzimy tam przepiękną posadzkę marmurowo białą w okrągły wzór o kolorach nie do opisania, może to słynny gołębi kolor, pomiędzy elementami wzoru kręcą się ptaki, tłumy ptaków, większość to gołębie, rzucam im pokruszony chleb. Krążą w tej mandali i dziobią chleb. Będę tu chyba mieszkać z kimś, kto zwleka do domu ptaki, stare ramy do obrazów, na jednych ramach jest już rozpięte grube, chropowate płótno, myślę o wielu tutaj widzianych rzeczach na raz, ludzie z klatki schodowej tłoczą się w drzwiach, zaglądają, aż widzę, że w ich oczach jestem kimś zupełnie innym niż przed chwilą byłam, mam na sobie takie samo  szorstkie, grube płótno  jak to umieszczone w ramach, jak sobie z tym poradzę, myślę, tyle ludzi, tyle ptaków, takie grube płótno, takie lato, kamienne schody, postacie ze snów, niepokój, światło, wysokie okna w wykuszach.

© Marta Zelwan