Nowości 2023

Tomasz Dalasiński Dzień na Ziemi i 29 nowych pieśni o rzeczach i ludziach

Zenon Fajfer Pieśń słowronka

Piotr Fluks Nie z tego światła

Bogusław Kierc Dla tego

Artur Daniel Liskowacki Do żywego

Elżbieta Olak W deszczu

Karol Samsel Autodafe 6

Książki z 2022

Andrzej Ballo Bodajże

Wenanty Bamburowicz Masy powietrza

Maciej Bieszczad Miejsce spotkania

Kazimierz Brakoniecki Oumuamua. Atlas wierszy światologicznych
 
Roman Ciepliński Schyłek

Zbigniew Chojnowski Tarcze z pajęczyny

Zbigniew Chojnowski Tyle razy nie wiem

Wojciech Czaplewski Dzieje poezji polskiej

Marek Czuku Nudne wiersze

Tomasz Dalasiński Przystanek kosmos i 29 innych pieśni o rzeczach i ludziach

Michał Filipowski Licytacja kamienia

Anna Frajlich Powroty [wiersze zebrane. tom 2]

Anna Frajlich Przeszczep [wiersze zebrane. tom 1]

Paweł Gorszewski Uczulenia

Jarosław Jakubowski Dzień, w którym umarł Belmondo

Bogusław Kierc Był sobie

Andrzej Kopacki Gra w hołybkę

Zbigniew Kosiorowski Metanoia

Franciszek Lime Formy odbioru. Poetyckie przekazy z Bezrzecza i Szczecina

Piotr Michałowski Światy równoległe

Dariusz Muszer Baśnie norweskie. tom 2

Ewa Elżbieta Nowakowska Gwiazda drapieżnik

Halszka Olsińska Przebyt

Uta Przyboś Jakoby

Agnieszka Rautman-Szczepańska Wypożyczalnia słów

Karol Samsel Autodafe 5

Karol Samsel Fitzclarence

Julia Anastazja Sienkiewicz Wilowska Planetoida, pechowy graf i wielka filozofia. Opowieści z przedwojennego Tuczna i okolic

Bartosz Suwiński Dutki

Inka Timoszyk Nieskończoność podróży

Sławomir Wernikowski Partita

Alex Wieseltier Krzywe zwierciadło

Kenneth White Ciało absolutu

City 5. Antologia polskich opowiadań grozy
 
eleWator. antologia 2012-2021. proza

Henryk Bereza. Krystyna Sakowicz. Korespondencja

PLANETA, Historia wierszy 55

2018-04-21 14:48

W 1987 zobaczyłam ją na dworcu we Wrocławiu. Wyglądała jak przestraszone zwierzątko. Bez składu i ładu wymachiwała rękami. Ręce miała małe i delikatne. Wyglądały na zrozpaczone. Jakby staczały bój z powietrzem wokół. Było w tym coś przerażającego i budzącego jakiś nieziemski lęk. Niby była, a jakby pozostawała w jakimś złowieszczym gdzie indziej. Milczała, słowami były jej gesty, jakby język stamtąd posługiwał się jedynie gestami. Nie przystawała nie tylko do rzeczywistości, ale do bycia człowiekiem. Była jakaś inna, innością, którą trudno opisać. Kaleka, zraniona, przetrącona. Przerażająco jawna i obnażona w swoim niedopasowaniu i odmienności. Tak stała się postacią z mojego wiersza „Świętej-nieznajomej w kawiarni dworca we Wrocławiu 16 grudnia 1987, to była środa” z tomiku „Hazard” (1995). Wtedy codziennie bywałam w kawiarni na dworcu. Byłam jeszcze studentką i codziennie wracałam z ćwiczeń na fortepianie. Na dworcu relaksowałam się. Lubiłam to miejsce. Brudny, zawszony, komunistyczny dworzec. Bez cienia kolorów. Sprawiał wrażenie jakby był na usługach panującej wówczas ideologii. Ale dla mnie był królestwem. Zanurzona w dźwiękach Chopina, Bacha, Mozarta, Beethovena, Debussego na dworcu odnajdywałam to, co było jak dysonans, jak aleatoryzm, jak odreagowanie przykładnego systemu dur-moll. Ten skrajny świat fascynował mnie. Nigdzie potem nie spotykałam tylu przeinaczonych ludzi. Wyrzuconych na margines życia i społeczeństwa. Wtedy dworzec był domem dla bezdomnych. Zbierali się bezdomni by przetrwać do następnego dnia. Bezdomni, złodzieje, prostytutki. Wszystkich spotykałam jak postacie z jakiegoś teatru. Po wielogodzinnym obcowaniu z muzyką było to jak powrót do prawdziwego życia. Godziny spędzane w dworcowej kawiarni i pojawiające się postacie karkołomnie walczących o swoje prawo do bycia. A być wtedy znaczyło odważyć się na jeden wyartykułowany gest. Na długo zaistniała ta dziewczyna we mnie. Często wracałam do niej myślami. Skąd się pojawiła? Jak miała na imię? Dlaczego tak rozpaczliwie borykała się z otoczeniem. Jej twarz była przezroczysta. Delikatne rysy twarzy jakby ktoś na cienkim, prześwitującym papierze nakreślił ołówkiem oczy, rzęsy, brwi, usta. Ta kartka była nieustannie przy mnie. Kilka lat później przyszła potrzeba opisania tego zdarzenia. Byłam już gdzie indziej. Byłam już innym człowiekiem. I dworzec już był inny.

© Ewa Sonnenberg