HARTENBERG HENRYK (1914-1987). Pozostaję sam na sam z poezją Hartenberga, wypisuję kolejny fragment: „Noc taka długa // A czarna róża wyrosła pod spalonym niebem / Przenosząc w słodkim wnętrzu / Pożar wczorajszego wieczoru / I gorzki smak niewzeszłego świtu // (...)”.
Najbardziej intryguje mnie obszerny utwór Henryka Hartenberga („O tych którzy powracają”), zbyt obszerny, ażeby tekst upchnąć do niniejszej dyrdymałki: „Wśród tych co powrócili z otchłani / Zobaczyłem Beniaminka z gałązką róży na rozszarpanej piersi / Tkwił nad rzeką szaleństwa i mitu / Ten wieczny mąciciel przekraczający w swych pieśniach / Granice konkretności / Odsłaniający tajemnicę prawdy i wiarołomstwa // Obok mnie usiadła moja Matka / Najdłuższą obeszła drogę Musiała odnaleźć prochy / Wszystkich dzieci rozsianych po wszystkich / Ziemiach i pod wszystkimi niebiosami / Zdzierała zasłony z nieocalałych grobów ożywiała / Martwe rzeki błagała o ochłap miłości Ze wspomnień / Zlepiała czas rozsypany mistycznym niepokojem / W oczach miała kamienie aby je cisnąć / W twarz demonom / A na spalonych polach i na rogach zburzonych ulic / Odmawiała modlitwy / Lecz nikt ich nie wysłuchał i nikt jej nieśmiertelności / Do nóg nie rzucił // (...)”.
Można powiedzieć, ale ja tego nie powiem, że w poezji Hartenberga występuje coś na kształt przegadania. Nie nadążam za obfitością strof („Płynął korowód tych którzy powrócili z morza / Z ziemi zatrutej krwią z zapowietrzonej krainy / Z której się nie wraca”), przy czym pamiętajmy, że ETD wysiada nie tylko w przypadku poezji Henryka Hartenberga. Śmiem twierdzić, że ETD w ogóle nie nadąża, nawet gdy informuje nas o sybirakach Gliszczyńskich i Spaczyńskich. Albo o zmarłej na zesłaniu czternastoletniej Czesławie Bednarz, deportowanej z Tarnopola.
[20 IV 2023]
© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki