LUTYŃ-ORSKA INA. Jeszcze jedno i to spore rozczarowanie: „Duch mój, trwogą przejęty, rozterką dręczony, / Leci w przepaść bezwolnie ciemną i niepewną, / Jako liść suchy, wichru zawieją kręcony, / Wirem oszołomiony i melodią rzewną”.
Tyle sobie obiecywałem po „Mszy leśnej”, zainteresował mnie podtytuł, a wyszło niestety dość przyziemnie. O samej Lutyń-Orskiej nie mam najmniejszej wiadomości, skupmy się więc na kijowskiej publikacji, na nieskomplikowanym wierszopisarstwie, które zawsze mnie porusza:
Z ciszą w sercu, na duszy bardzo pokrzepiona
Idę dalej – wciąż dalej – w głąb cienistą lasu.
Znikła mi z oczu niebios dal rozbłękitniona,
A mchy miękkie rozkosznie wabią do wywczasu.
Pocieszam się, że z poezją Eugenii Średnickiej będzie nieco lepiej, nie mówiąc o jej powieści „Przeznaczenie” (Warszawa 1935). Z antykwariatu przyniosłem kiedyś kolejną powieść Eugenii z Jaroszewskich Średnickiej (zmarłej 4 czerwca 1957 roku), nie wiem jednak, gdzie tę książkę ciepnąłem. Prawdopodobnie ukryłem ją i zabezpieczyłem przed znajdką Zosią.
Ina Lutyń-Orska: „Msza leśna. Cykl pieśni i obrazów”. Księgarnia Narcyza Gieryna, Kijów 1918, s. 64
[10 VII 2017]
© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki