SZCZĘSNOWICZ REMIGIUSZ OLGIERD (1923-2008). Na lubelskiej polonistyce wałkoniłem się i leniuchowałem, robiłem wszystko, żeby nie czytać lektur. A dziś zewsząd dopadają mnie zaległości, straszne i okropne zaległości. Jestem bezradny wobec poezji Edwarda Miłkowskiego, nie umiem jej studiować: „Ślepia mi zaszły krwawą mgłą rozpusty, / Nogi rozpętał ogień żądz piekielny – / Szedłem, obłędem pijany i bezczelny – / Z czary występku pić świętymi usty”.
Umiem czytać pożegnania naszych sybiraków, ożywiam się, kiedy znajduję o nich nieco więcej informacji. O Remigiuszu Szczęsnowiczu będę pamiętał, napisał bowiem m.in. „Opowieści syberyjskie” (Warszawa 1978). Zechcę zorientować się w jego wspomnieniach („Kaługa znaczy łagier”), które ukazały się w 2002 roku.
[18 IV 2019]
© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki