TUPALSKI TADEUSZ (1935-2019). Trzeba się zgodzić z Anną Świrszczyńską, że życie, przynajmniej tu i ówdzie, bywa nieidźliwe: „Moje życie całe było nieudane, nieidźliwe i ciężkie, mój talent poszedł na marne, został stracony, żal mi tylko tego, co mogłam napisać, a czego nie napisałam”. Czytam Świrszczyńską i zachwycam się nieidźliwym życiem, zwłaszcza że nie znam jej poezji, zwłaszcza że nie ułożę książeczki o sybirakach, choć w ciągu wielu lat zgromadziłem mnóstwo materiału o Rodziewiczach i Dakowiczach, Turzańskich i Smereczańskich, którym los nie oszczędził najgorszej poniewierki.
Tadeusz Tupalski znalazł się na zesłaniu jako kilkulatek. Miał więcej szczęścia, niż córeczka Eleonory Śmiechowskiej-Kozłowskiej. Pani Kozłowskiej, deportowanej ze Lwowa, zawdzięczam niejedną kazachstańską opowieść.
[4 I 2021]
© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki