TURSKI. O Turskim informuje Zofia Romanowiczówna w swoich nadzwyczajnych lwowskich dziennikach: „Tadzio mówił, że p o e t a Turski... pije! A! gdzież są czyści, gdzież ludzie bez plamy?... Cierpię – Boże, zlituj się!” (Lwów, 25 września 1863 roku).
I nic więcej. Żadnego wiersza, najmniejszego fragmentu, którym mógłbym się ucieszyć. Nawet imienia. Biblioteka Narodowa nie rejestruje książek Turskiego, byłby to zatem poeta bez osiągnięć. Bez dorobku. Jeden z tych, którzy rozpyrtali i zaprzepaścili niewątpliwy talent.
Nie chcę powiedzieć, że Turski rozpyrtał talent, bo się upijał. Ale tylko ta myśl kołacze mi się po głowie.
O Tadziu nie będę szerzej pisał. To brat Romanowiczówny. Wybitny lwowski dziennikarz. Trzeba natomiast wspomnieć, że Zofia Romanowiczówna (1842-1935) była nazywana „egzaltantką”.
[16 IX 2016]
© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki