ZBYCH ANDRZEJ. Niepotrzebnie zasiadłem do „Strzału” Andrzeja Zbycha, czyli Zbigniewa Safjana (1922-2011) i Andrzeja Szypulskiego (1936-2011), lepiej byłoby, gdybym się zapodział w poezji. Nie zapominam przecież o Kazaneckim, przyrzekłem sobie uważną lekturę „Śmiechu” Wiesława Kazaneckiego:
Układał tańce wodzi-rej,
A tańczył po nim byle kto,
Więc Stwórca, co już wszystko wie,
Powstrzymał swój serdeczny śmiech.
Zakładał stryczki Mura-wiew
I wieszał stu każdego dnia,
Więc Stwórca, co już wszystko wie,
Powstrzymał swój szyderczy śmiech.
Pomylił drogę jeden-z-nas,
A szuka celu gdzie kto chce,
Więc Stwórca, co już wszystko wie,
Powstrzymał swój niebieski śmiech.
Widać wprost, że opowiadania Zbycha nie zostały napisane z myślą o mnie, niczego w nich nie znalazłem. Nawet „zanudzacza” (Roman Bratny), przydałby mi się jakiś niezgorszy „zanudzacz”.
Andrzej Zbych: „Strzał”. Wydanie drugie. Wydawnictwa Radia i Telewizji, Warszawa 1978, s. 104
[12 VIII 2019]
© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki