Kręcę się przy cedrach, torfie, metalowych budkach na listy, przy obejściu i wyjściu. Coś mnie tu trzyma, sprowadza bliżej ziemi, pędraków. Narażam się trochę i kurczę, kiedy ludzie wygłaszają swoje mówki o nadajnikach, przekaźnikach. Ciągną urazy przez ręce, uszy i szyję. Współczesne przerażenie wyniesione na niedomówieniach, pomówieniach, opartych na źródłach bez źródła. Mam uczucie, że każdy przemawiający bez szczególnego trybu jest gotowy do strzału, do jakiegoś linczu, popychania w przepaść. Dramat nowoczesnego życia – znaleźć się wewnątrz nauki, ale sprzeciwiać się jej, uszczelniać tę część informacji, która dezinformuje.
© Małgorzata Południak