copyright © https://pl-pl.facebook.com/mbpopole 2022
Autor tego tomu odszedł na krótko przed jego wydaniem, dlatego też wiersze te są pogodzone z koniecznością umierania i do końca nie tracą rezonu. Poeta stawia ostatnią kropkę, pozostając po stronie pogody. Cudów i przeistoczeń. Wersy zbliżają się i oddalają od tajemnicy. Są pełne pokory wobec istnienia, podkreślają jego możliwości, szanse i próby. Jakób pisze, aby unikać lęku, który człowieka rozprasza i zakłamuje perspektywę. Pisze o tym, że wiara to nie tylko kwestia wyboru. A pytania (po co? jak? dlaczego?) muszą pozostać bez satysfakcjonujących odpowiedzi. Żadne słowa nie wyczerpują tematów życia. Poeta rzuca przed nami nagie kości wiersza. W poza i nigdzie:
„nie wiem
to jak długotrwałe
przeciąganie liny
coś wciąż mocniej
szarpie w drugą stronę
a w lustrze coraz częściej
nie widzę siebie”
Wydaje się, że w życiu jedno wynika z drugiego. Że jesteśmy, choć coraz bardziej nie jesteśmy. Niby wszystko wydaje się proste, ale tylko widziane z dystansu. Z bliska sprawy się komplikują, a tematy gmatwają. W końcu bardziej nie będziemy niż byliśmy. Nigdy nie gotowi na ostatnią, czarną, ubitą z ziemi, kropkę. Mówiąc o kresie nabieramy wody w usta, brakuje słów – zostają lepsze, bądź gorsze porównania. A tu nić babiego lata komponująca się z ruchem chmury. Siwa czapla w bezruchu. Motyl chybocący się na wiązce światła. Ostają się pojedyncze kadry. Raczej falowanie chwil, niż syntetyczne spekulacje. Pozostaje z wolna niknący ślad.
„do nas należą
wieczne echa wołań
tego co za
i przed nami
cicho coraz ciszej
głośno coraz głośniej”.
Bartosz Suwiński
Lech M. Jakób Ćwiczenia z nieobecności – http://www.wforma.eu/cwiczenia-z-nieobecnosci.html