copyright ©
Latarnia Morska 2010
Olsztyński poeta, prozaik, eseista, a także tłumacz poezji francuskojęzycznej Kazimierz Brakoniecki (rocznik 1952) znany jest nie tylko jako pisarz. To silna osobowość twórcza, przymnażająca – mówiąc zasadnie wysoko – również inne dobra kulturowe. Do najcenniejszych dóbr w skali kraju zaliczyć należy pismo „Borussia”, którego współzałożycielem oraz jednym z liderów jest właśnie nasz autor. Debiutował w 1975 r., wydając później ponad dwadzieścia książek – w tym ostatnio m.in. rzeczy eseistyczne
Polak, Niemiec i Pan Bóg. Olsztyńskie szkice osobiste (2009),
W Bretanii (2009), tom prozy
Historie bliskoznaczne (2008) oraz zbiory wierszy
Ciałość (2004),
Europa minor (2007) i
Glosolalie (2008). A teraz przedmiotem naszego zainteresowania staje się najnowszy tom poetycki Obroty nieba, opublikowany nakładem szczecińskiej FORMY.
Obroty nieba Kazimierza Brakonieckiego, z racji swojej struktury, zaliczyć należy nie zbioru utworów odrębnych, a do poematów. To jeden długi ciąg poetycki, składający się ze stu sześćdziesięciu dziewięciu całostek, wyodrębnianych (czy też sygnowanych) numerami. Owe całostki (poza obszernym numerem 29 zamykające się zwykle w kilku do kilkunastu wersach) zachodzą na siebie, budując spójny oraz intrygujący obraz rzeczywistości postrzeganej przez podmiot liryczny.
Porządkującą ideą tego tomu jest relacja Ja:Wszechświat, Ja:Kosmos.
Prawdziwe morze jest ogniem / które spala kosmos / na ozdrowieńczy popiół notował poeta w zbiorze
Armor. Wiersze atlantyckie (2005). Natomiast w pierwszej cząstce
Obrotów nieba K. Brakoniecki pisze:
Śnieg / jak kosmiczny sen / wysypywany z czarnej dziury / przez przezroczysty czas // Kiedy go widzisz / jest już biały i senny / ale to krew kosmosu / eksplodująca lodem początku.
Przezroczysty czas z inicjującej cząstki poematu w cząstce osiemdziesiątej znajduje dookreślenie:
Czas jest niedoskonały / chociaż absolutny / pozostawia za sobą symbole / proste jak próchno planety. Z kolei upływ czasu ma swoje (na ludzką miarę) konsekwencje, co widzimy w cząstce numer 37:
Śmierć / coraz częściej za niego / myśli / ale to on pokazuje jej / żywy język.
Powiedzieć można, iż nieuchronność to naturalna. Owszem. Co przychodzi, odejść musi. Lecz myliłby się ten, kto sądzi, że autor
Ciałości poprzestaje tylko na konstatacjach oczywistości. W tym poemacie otwiera się przestrzeń głębsza, zagospodarowana szczegółami przejawów życia. Jest tu miejsce na refleksję intymną, na rozważania o przywarach ludzkiej natury, namysł związany z obserwacją ruchów przyrody (ach, te pyszne wątki dendrologiczne, entomologiczne i ornitogiczne!), komentarz dotykający sfer prywatnych. Przy czym, co warte zauważenia, w swej mowie poeta nie stroni od tonów żartobliwych (
Chmurki chmureczki cipeczki), co wzbogaca polifonię poematu.
W tym wszystkim całkiem uprawnione wydają się wtręty (pośrednie i bezpośrednie) dotykające filozofii, a także rozterek związanych ze sferą pozarozumową, z wiarą. Bo siłą tego poematu, jak się wydaje, obok swobody języka i jasności tworzonych mikroobrazów, są wyraźnie artykułowane rozterki.
Piotr Michałowski, kończąc posłowie „Kosmiczne epifanie obrazu”, powiada:
„Obroty nieba” nawiązują tytułem do dwóch dzieł: „De revolutionibus...” i „Obroty rzeczy”, ale wydają się bliższe wrażliwości Białoszewskiego z jego dystonansami poznawczymi niż ufności wobec kopernikańskiego racjonalizmu. Bliższe są Chaosowi niż Logosowi. Dodać do tego trzeba myśl jeszcze jedną. Ta poetycko poznawcza synteza opiera się na mocnym przeświadczeniu twórcy o niestabilności wspomnianych na początku tego omówienia relacji. A patrząc z punktu widzenia logiki, desygnaty, bywa, mijają się z nazwami – co, na sposób odświeżający, jest piękne.
W sumie bardzo ciekawa to rzecz. Z poetyckim biglem napisana, ogarniająca dylematy dręczące (przynajmniej podskórnie) każdą myślącą i wrażliwą istotę. Jedna jest tylko rysa – niechętnie przyznaję – relatywizm etyczny tych strof. A może jestem przeczulona?
Biel zimowego puchu otwiera i zamyka poemat. Cząstka 168 poematu (przedostatnia) mówi:
Ponowa
śmiejący się śnieg
na żywych i umarłych tropach
do piekła i nieba widzenia
które gubisz w nieskończonej przestrzeni
nowego imienia i miejsca
Wanda Skalska
Kazimierz Brakoniecki
Obroty nieba –
http://wforma.eu/155,obroty-nieba.html