copyright © https://dajprzeczytac.blogspot.com 2024
Od pierwszych słów, a nawet już od motta, Halszka Olsińska rozpoczyna swoją fascynującą grę z czytelnikiem. Początki niewinne, zachęcające, są właściwie jak przynęta. I, rzecz jasna, ochoczo się na nią łapiemy.
Poetka prezentuje się w bardzo krótkiej formie. Kilka, kilkanaście wersów, ale w każdym minimum słów. I okazuje się, że to w zupełności wystarczy, jeśli się wie, jak te wyrazy ze sobą zestawić, jak poszerzyć ich znaczenia oraz możliwości odczytania całości. Olsińska doskonale operuje polszczyzną, bawi się związkami frazeologicznymi, co pokazuje już w wierszu otwierającym:
„Uwaga zły pies”
nie trafić w punk
najprościej kulą
w płot i
przypadkiem
trafić
pod zły adres.
Świetnie tu widać zamysł autorki. Poza wciąganiem nas w wir językowych kombinacji, autorka odwołuje się do tego, co wszystkim bliskie, znane, z naszego podwórka. Nikt nie ma problemu ze zrozumieniem poszczególnych składowych tego wiersza. A co z całością? Wszak na zabawach się w „Przebycie” nie kończy. One dopiero rozpoczynają przygodę z poezją.
Olsińska buduje pewne życiowe obrazki właśnie za pomocą języka, którym posługujemy się na co dzień. I dopiero w nich ukrywa swój komentarz, jakieś obserwacje, prawdy uniwersalne na temat życia, ludzi, współczesnych tendencji oraz świata w ogóle.
Bardzo ciekawe są utwory opisujące uczucia, stany, zjawiska, inne byty abstrakcyjne. Olsińska wnika w samo ich jądro, usiłuje za pomocą różnych środków wydobyć ich głębię, jak choćby w wierszu bez tytułu:
cisza
skrada się
przyczajone zwierzę
niezdolne do skoku
bez widoku przepaści
gardła.
Jest w tym też pewna opowieść, która powstaje w wyobraźni czytającego. Podobnie rzecz się ma z wierszami, w których splata się los człowieczy z naturą. Podmiot Olsińskiej m.in. „oswaja dzikie tęsknoty”, łapie chwile „jak zielone żabki” czy „obserwuje biel / jak stroi się / w cudze piórka”.
Olsińska ubiera w metafory fizjologiczne procesy roślin, a ludziom przypisuje cechy typowe dla flory czy fauny, np.:
słoneczniki
z odciętą pępowiną
słońca
puste płuca
obłoków
rosa wychylona
do krwi ostatniej
(„Cień”, fragment).
Fascynujące jest także nadawanie rzeczom ludzkich cech, przypisywanie przedmiotom możliwości, jakie posiadają wyłącznie byty ożywione:
puste
wydłubać oczy
zegarom
do krwi ostatniej
policzki
z widokiem na
nic w naturze
rzeczy naciąć
skalpelem prawdę
naprawdę
[*** (puste...), fragment].
Nie brakuje w „Przebycie” miniatur nastawionych wyłącznie na rozrywkę i przyjemność czytelnika, jeśli tylko ten pozwoli wciągnąć się w zabawę i da się zaskoczyć autorce:
***
tu brzuszek
tam laseczka
brak tylko melonika
za to jest daszek
kreseczka
zawijasek
i co tam jeszcze
niezbędne do
wyróżniania się
spośród
innych liter.
Podmiot Olsińskiej czuje świat. Zaskakująco wiele widzi, czy nawet może: prześwietla. To istota „z otwartymi na / oścież zmysłami”. Ma też świadomość zjawisk, jakie zachodzą i dokąd one prowadzą:
***
nic się tu
nie dopełni
bo i po co
dlaczego miałoby
gdzie indziej ubyć
czarnych dziur
próżni
wody czy powietrza
to tylko
sztuczka kusa
ćma czasu
jak biczyk z piasku
ukręca człowieka.
To wielka przyjemność obcować z poezją Halszki Olsińskiej. Dzięki tak lapidarnej formie i tej skrajnej oszczędności w wyrazie poetka sprawia, że każde słowo nas zatrzymuje, tropimy jego powiązania z poprzednim i następnym (a one często się lubią do siebie doklejać). Te zależności niejednokrotnie podpowiedzą nam nieco więcej, nie tylko o wierszu, ale przede wszystkim – o życiu.
Kinga Młynarska
Halszka Olsińska Przebyt – http://www.wforma.eu/przebyt.html