nowości 2025

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

BAD HABITS, „Kręgi”, odcinek 14

2021-09-22 16:01

Oczywiście mój dziadek od strony matki nie nacieszył się majątkiem, który zgromadził. Zaledwie kilka lat prowadził sklep we własnej kamienicy, nim go znacjonalizowano. I dopiero jego dzieci po 1989 roku odzyskały ów majątek, już z całym etosem utraconego dziedzictwa. Niczym szlachecki ród, który wraca – dajmy na to – na Wołyń, tak moja matka z siostrami odzyskiwała, co jej się święcie należało. Co było jej wianem, przeszłością, rodowym dobrem, srebrną zastawą i portretami przodków w galowych mundurach.
Roiła sobie podobne fantasmagorie, mimo że ojciec woził ją do wsi, z której pochodził. Do której ona później woziła mnie. I która nie różniła się niczym od innych polskich wsi, to znaczy: była to nędzna, taplająca się w błocie, polska wieś, gdzie młodzi zabijali się na motorach, a starzy pili i bili żony. Wieś, po której hasały stada zdegenerowanych z powodu pokrewieństwa kundli. Gdzie w niedzielę zarzynało się kurę na rosół i dla uciechy dzieci pozwalało jej się biegać jeszcze z urżniętym łbem, z którego broczyła gęsta jucha; i co wrażliwsze mieszkanki owej wsi, komentowały, że dzieciom takich głupot nie powinno się pokazywać, a małżonkowie owych delikatnych kobiet rechotali, z czerwonymi od wódy gębami, i wrzeszczeli: „niech się gówniarze uczą”.
Samo to powinno mojej matce sygnalizować, iż owo dziedzictwo, o którym bajdurzył mój dziadek, żadnym dziedzictwem nie było, tylko aktem założycielskim kłamstwa, jak każde bajdurzenie o starych, dobrych czasach. I to, że mojemu dziadkowi udało się, w sprzyjających okolicznościach, kupić od Żyda kamienicę, nie zmieniało faktu, że urodził się w chałupie z klepiskiem, w brudzie, wśród zwierząt.

opowiadanie Kręgi pochodzi ze zbioru Mikroelementy (http://www.wforma.eu/mikroelementy.html)
© Łukasz Suskiewicz