nowości 2025

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

MACHNIĘCIA, Bieszczadzki smalec 13

2016-09-21 14:03

Wieczorem w Legendzie Bieszczadów jedzenie i przesiadywanie w Zapominajce. To prosta szopa z otworem wyciętym w dachu, żeby dym z ogniska szedł do bieszczadzkiego nieba. Wokół paleniska ławy, a w głębi kilka zgruchotanych leżaków jak z plaży w Łebie. W kącie barłóg z leżącym ciałem człowieka. Ogień bucha na ludzi wokół gadających i pijących. No, zaraz ktoś gitary szuka, bo bęben nie wystarczy. Trochę się na nas zebrani patrzą, bo my jak kosmici z innego świata, choć ludzie jesteśmy. Może to przyprószenie kurzem książkowym do smalcu bieszczadzkiego i do swetra bieszczadzkiego nie pasuje? Trochę przyogniskowego gadania, dowcipów i historii o tych, co tu, w te bieszczadzkie śmietany, smalce i masła przyjechali. Jeden taki, młody marynarz pływający pod Duńczykiem, wysiadł w Szczecinie i o bilet poprosił w okienku. Taki żeby było najdalej, ale w Polsce, bo po 3 miesiącach roboty na łajbie chce się przewietrzyć. No i obudził się z biletem do Przemyśla. A że wziął ze sobą rower, to do Ustrzyk Górnych trafił 2 tygodnie temu i tu siedzi. Czasem rowerem jedzie do pobliskiego sklepu po wódkę i wraca do Zapominajki.

Na koniec trafiamy na koncert Ziemiah. Trzej chłopcy rżną mocne kawałki reggae, punk, electro czy jakieś inne, a publika podskakuje, kołysze się. Ja chyba też. Tu śmietana bieszczadzka się lekko waży i wychodzi dobry produkt na ser. Dźwięk ostry mocno mnie przeszywa i wwierca w moją zbieszczadziałą głowę. Jest dobrze, myślę sobie patrząc na Przem, który też myśli sobie, że jest dobrze. Tu wielka gra odchodzi, gęściejsza niż bieszczadzka śmietana, śliździejsza niż bieszczadzki smalec, masło. Niech będzie pochwalona Ziemiah!

© Maciej Wróblewski