Nowości 2023

Tomasz Dalasiński Dzień na Ziemi i 29 nowych pieśni o rzeczach i ludziach

Zenon Fajfer Pieśń słowronka

Piotr Fluks Nie z tego światła

Bogusław Kierc Dla tego

Artur Daniel Liskowacki Do żywego

Elżbieta Olak W deszczu

Karol Samsel Autodafe 6

Książki z 2022

Andrzej Ballo Bodajże

Wenanty Bamburowicz Masy powietrza

Maciej Bieszczad Miejsce spotkania

Kazimierz Brakoniecki Oumuamua. Atlas wierszy światologicznych
 
Roman Ciepliński Schyłek

Zbigniew Chojnowski Tarcze z pajęczyny

Zbigniew Chojnowski Tyle razy nie wiem

Wojciech Czaplewski Dzieje poezji polskiej

Marek Czuku Nudne wiersze

Tomasz Dalasiński Przystanek kosmos i 29 innych pieśni o rzeczach i ludziach

Michał Filipowski Licytacja kamienia

Anna Frajlich Powroty [wiersze zebrane. tom 2]

Anna Frajlich Przeszczep [wiersze zebrane. tom 1]

Paweł Gorszewski Uczulenia

Jarosław Jakubowski Dzień, w którym umarł Belmondo

Bogusław Kierc Był sobie

Andrzej Kopacki Gra w hołybkę

Zbigniew Kosiorowski Metanoia

Franciszek Lime Formy odbioru. Poetyckie przekazy z Bezrzecza i Szczecina

Piotr Michałowski Światy równoległe

Dariusz Muszer Baśnie norweskie. tom 2

Ewa Elżbieta Nowakowska Gwiazda drapieżnik

Halszka Olsińska Przebyt

Uta Przyboś Jakoby

Agnieszka Rautman-Szczepańska Wypożyczalnia słów

Karol Samsel Autodafe 5

Karol Samsel Fitzclarence

Julia Anastazja Sienkiewicz Wilowska Planetoida, pechowy graf i wielka filozofia. Opowieści z przedwojennego Tuczna i okolic

Bartosz Suwiński Dutki

Inka Timoszyk Nieskończoność podróży

Sławomir Wernikowski Partita

Alex Wieseltier Krzywe zwierciadło

Kenneth White Ciało absolutu

City 5. Antologia polskich opowiadań grozy
 
eleWator. antologia 2012-2021. proza

Henryk Bereza. Krystyna Sakowicz. Korespondencja

NOTES, Pustynia Mai

2021-11-10 15:31

Ależ nie wierzę w Norwidowskie „odpomnienie” po latach… Uważam, że los pisarstwa hermetycznego został przesądzony już na samym początku, u źródeł jego drogi cywilizacyjnej. Co bowiem stało się z egipskim pismem Tota czy Hermesa? Niepojęty dla innych ludów, w końcu stał się niezrozumiały także dla rodowitych Egipcjan. Z tym bezwzględnie należy się pogodzić. Zamiast zawierzać utopii „późnego wnuka”, przyjąć, że reprezentuje się język zaniku. Jako taki, stanie się on oczywiście przedmiotem fascynacji, jednak tylko - archeologów-szaleńców, zafascynowanych utopią Kontaktu – z cywilizacjami, tą samą utopią, którą Lem odzwierciedlił w planie metafizycznym w Głosie Pana.

Myślenie podobnego rodzaju jest bardzo orzeźwiające. Dopiero ono przywraca naszym wysiłkom właściwy, tragiczny ciężar. Jest coś eurypidesowskiego, dramatycznie odkrywczego w pracy hermetycznej, z której opadają zasłony złudnych nadziei, rojeń co do przyszłego zrozumienia. Uświadomienie sobie, że żądanie wyrozumiałości od „późnego wnuka” jest równie odległe, co oczekiwanie empatii u obcych cywilizacji, to od początku do końca procedura rozumowa – wyzwalające odkrycie rozumu, nie serca. Doświadczenie podobnego rodzaju można by również nazwać alienacją pojęcia człowieka. Alienacją, bo we wskazanym pojęciu przestajemy w końcu magazynować depozyt naszych wiar i nadziei, ustajemy też w powierzaniu temu pojęciu naszych oczekiwań i roszczeń.

Zasłona Mai rozdziera się na naszych oczach, a my z siedlisk obywatelskich europejskich państw oraz stolic, miraży zrozumienia, infrastruktury pamięci o nas – wędrujemy na pustynię Mai, odludzie prawdy o naszej twórczości. Przypominamy Jerzego z Na srebrnym globie, ojca całej rasy umierającego w całkowitej samotności kosmicznej: w filmie Żuławskiego jego rolę odgrywał Jerzy Trela. Nic nie ma prawa podobnej kondycji zmienić. Żuławski dobrze to przypadkowe wybraństwo i rozdzierającą wybrańczą samotność uchwytuje. I gdyby Jerzy z Na srebrnym globie mógłby być bogiem albo świętym, byłby patronem wszystkich hermetystów rozumiejących swój los: do ostatniej jego karty, najdalszej (najstarszej?) wypiski.

Z drugiej strony należy bezwzględnie pamiętać, jak nieludzko silna w kulturze pozostaje po dziś dzień utopia „późnego wnuka”. Nawet ktoś tak błyskotliwy, jak Lem, łowca utopii, ich demaskator i inkwizytor, był w stanie bez jakichkolwiek podejrzeń zawierzyć przyjemnej iluzji, kiedy pisał: „Czas tylko on jeden umie być najwyższym trybunałem, odczynnikiem, który niczym kwas królewski potrafi kruszec prawdziwy, oporny na przemijanie, oddzielić od wietrzejącej pozłoty. A nowa, trudna wiara? To wiara, która nakazuje brutalne przebudzenie: nie będzie ani kwasu królewskiego, ani wietrzejącej pozłoty. Na srebrnym globie „późni wnukowie” przychodzą na świat martwi, a więc całkowicie bezużyteczni.

© Karol Samsel