nowości 2025

Maria Bigoszewska Gwiezdne zwierzęta

Jan Drzeżdżon Rotardania

Anna Frajlich Pył [wiersze zebrane. tom 3]

Tomasz Hrynacz Corto muso

Jarosław Jakubowski Żywołapka

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Bogusław Kierc Nie ma mowy

Andrzej Kopacki Agrygent

Zbigniew Kosiorowski Nawrót

Kazimierz Kyrcz Jr Punk Ogito na grzybach

Artur Daniel Liskowacki Zimno

Grażyna Obrąpalska Poprawki

Jakub Michał Pawłowski Agrestowe sny

Uta Przyboś Coraz

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

Karol Samsel Cairo declaration

Andrzej Wojciechowski Nędza do całowania

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

PISMO SZYBKIE, Ragnhilda

2015-11-12 19:04

Henryk Bereza napisał w „Pryncypiach”, że Olav Duun stał się dla niego tym jedynym pisarzem, którego chciał i mógł czytać w stanie rozpaczy. Wróciłam do „Ragnhildy”, aby zobaczyć, jak to będzie tym razem i wiem już, co mówią ludzie stojąc w samym środku życia, gdzie dobro i zło łączą się, choćby wydawało się to niemożliwe jak przewrócenie się ziemi do góry nogami, a każdy człowiek jest wśród ludzi równocześnie z winą i bez winy. Są to wieśniacy norwescy z początków XX wieku, nie da się tego włożyć między bajki, można wysyłać depesze, jechać pociągiem, rozmówić się przez telefon. Jak każdą przeszłość, można by to nazwać snem: gdzieś toczy się wojna, tutaj, wśród fiordów, toczy się życie i jest coś takiego w opisach tego życia, że rozpacz staje się zachwytem, nie przemienia się w zachwyt, ale jest nim zanurzona. Na czarną noc duszy zawsze patrzy jakieś świetliste oko. Czuje się to jako uczciwe, prawdziwe i może na tym wszystko polega, żeby wiedzieć takie rzeczy. Słowa są tu ostatecznością, nie służą do rozrywki, dużo się milczy w tej książce na 495 stron.

© Marta Zelwan