GAŁCZYŃSKI KONSTANTY ILDEFONS (1905-1953). Podobno można „upokracznić” wiersz. Podobno (według Piechala) przytrafiło się to wielkiemu Gałczyńskiemu. Nie chce mi się wierzyć, by mistrz Konstanty cokolwiek skiepścił, ale sięgnijmy po wywód: „W ciągu zaledwie ośmiu lat, jakie mu jeszcze dane było przeżyć, stworzył prawie wszystko, co jest najlepsze w jego dziele, aczkolwiek gorączkowym pośpiechem i niecierpliwą sporadycznością, z jaką tworzył – w przeczuciu jakby rychłej śmierci – skaził i pokaleczył, a nawet upokracznił niejeden ze swych utworów, czyniąc z nich na doraźnie przelotny użytek utworki wdzięczne, choć błahe, często dziwaczne potworki”.
Z rozpędu dopuściłem się rymnięcia (cokolwiek, aczkolwiek), tym samym więc upokraczniłem dyrdymałkę. Nie będę interweniował. To w końcu ubożuchna, całkiem ubożuchna dyrdymałka, o której zapomnijmy. Powinienem wrócić do „utworków wdzięcznych” Gałczyńskiego, zabujać się w Gałczyńskim. Z kimś trzeba pobyć, nie uskarżać się na samotność.
Marian Piechal: „Poezja i coś więcej”. Okładkę oraz stronę tytułową projektował Mikołaj Dawidziuk. Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1975, s. 275
[25 XI 2021]
© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki