KŁOPOTOWSKA ANNA (1871-1955). Wierszy co niemiara („Spleen”, „Nad Zbruczem”, „Jeden dzień w Tatrach”, „Wizja Sienkiewiczowska”, „Mogiłki poleskie”, „W jarze podolskim”), ale właściwie nie ma tu żadnego tekstu, o który chciałbym się zaczepić. Rozczarowuje nawet „Spowiedź wariata”:
Słyszycie! oni mówią, żem ja jest wariatem,
Że moje życie całe dziwacznym dramatem
Było – żem miał nieludzkie żądze i pragnienia,
Żem szukał tutaj słońca, co nie rzuca cienia,
Żem nie mógł nigdy stanąć między szczęśliwemi,
Ja – com raj utracony pragnął mieć na ziemi;
Żem gonił marę zwodną i pustą, i białą –
Ja!... – jam przecie od życia wymagał tak mało!
Kłopotowska uprawiała również prozę. Ale zbiór opowiadań „Bez treści!” (Kraków 1903) nie zaleca się niczym szczególnym. Chyba że głębią tytułów („Symfonia bólu”, „Tragedia myśli”, „Dusza ze skrępowanemi skrzydłami”), które dokładnie wpisują się w młodopolski pejzaż. Z nieuchwytną „marą zwodną” na czele.
Anna Kłopotowska: „Jeszcze rymy!”. Skład główny w księgarni Gebethnera i Wolffa, Warszawa 1899, s. 285
[VI 2011]
© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki