ROSTWOROWSKI ROMAN (1885-1954). O pomyłkę nie jest trudno. Przynajmniej w moich dyrdymałkach. Otóż wydawało mi się, że wróbelek czyrka w powieści Marii Rodziewiczówny, tymczasem wróbelek czyrka, ale w poezji hrabiego Rostworowskiego: „Wróbelek, to tak dobrze nam znany szaraczek, / Co zwiewny przeskakiwać rad z krzaczka na krzaczek, / A nie rad się oddala z rodzinnej zagrody / Chyba, by swym pisklętom przynieść w dzióbku wody. // Lub odlecieć za rzeczkę, na czyjeś podwórko, / Po słomkę, włos na gniazdo, chrust, listek lub piórko, / By wykąpać się w kurzu, by znaleźć ziarenko / I frrrunąć tam, do swoich na strych przez okienko. // Więc i cóż on sądzić może taki wróbel mały / O tym, co orły, sępy, sokoły widziały / Lub zza morza, z daleka podniebnymi szlaki / Przybyłe ku nam wiosną śpiewające ptaki? / Nie wie nic, a że nie wie, nie czyrka o tym / Po strzechach lub opłotkach niewinnym szczebiotem”.
U Rodziewiczówny cieszy mnie co innego. Mianowicie „przecywilizowany” Andrzej Sanicki, przeciwieństwo Kazi Szpanowskiej.
Roman Rostworowski z Józefowa nad Wisłą: „Poezje hinduskie i inne”. Zebrał i wydał Stanisław Jan Rostworowski. Nakładem Pawła i Stanisława Jana Rostworowskich. Oficyna Wydawnicza „Adiutor”, Warszawa 2005, s. 143
[5 VIII 2021]
© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki