Oglądam film o tym, jak krowy z wybrzeża Connemary przepływają na wyspę leżącą nieopodal i myślę o tym, że pada, a mogłoby już nie padać. Nic tu właściwie się nie dzieje. Może jedynie na złość środowisku jest więcej bydła niż ludzi. Z okna na całą szerokość widzę pola i pola. Słyszę krowy i osła. Patrzę na pustą szklankę po wodzie. Irlandzkie lato dobiega końca. Trawnik wymaga skoszenia. Kwitną róże i drobne kwiaty. Jeszcze przez chwilę się tu kręcę. Nie potrafię nadać myślom właściwej formy, więc czytam i przypominam sobie przeszłość. Przechadzam się po tamtym czasie. Zaglądam we wszystkie szuflady, szafki i układam porozrzucane przedmioty.
© Małgorzata Południak