Rozmawiamy o deadline’ach, księżniczkach, smokach i wieżach zapierdolu. We śnie fryzjer ścina blond loki, wtedy przecieram dłonią kark, śmieję się z irlandzkich dowcipów. Początek wyobraźni, miejsc pełnych ludzi, ubitej ziemi. Podmuchy. Wracają i wracają. Jeszcze myślę o nosorożcach, obrazach, w których toną. Podobnie kształty, miękkość linii. Jemy dwa razy więcej albo mniej, zależy od długości przerw, głębokości talerzy. Zaciągamy rolety. Zaciemniamy, udajemy. W folderze Inne odnajduję wiadomość od nieznanej kobiety. Wywleka z siebie wykałaczki, opętanie i miłość do wypalonych słów. Kęsy, ugryzienia. Tu i teraz. Jakby się nad tym zastanowić, jej obecność gdzieś tam wyrywa mnie ze znudzenia. Przemiana. W końcu.
© Małgorzata Południak